Raziel - 2012-04-16 23:27:06

Czas minus 40 godzin:
- Giń! Giń! Giń ścierwo parszywe! - Wydzierał się Kein Unfeeling swoim donośnym głosem, wdeptując wojownika marines w rozmiękłą od krwi ziemię.
Dookoła szalał pożar, baza Adeptus Astartes stała w płomieniach. Dwa Predatory i Whirlwind zostały unieruchomione, cztery transportery Rhino płonęły. Wszędzie walały się trupy marines Chaosu, oraz Space Wolves.
Daemon Princ spojrzał na swojego wroga, którego zmasakrowane ciało było już dawno martwe. Keinem jeszcze rządził szał mordu i walki, przed chwilą dopadł Rhino, rozerwał je gołymi dłońmi i wyrżnął w pień załogę razem z pasażerami. Dookoła nie było już żywych wrogów, Kein wzbił się więc w powietrze na swoich mocarnych skrzydłach i odleciał w kierunku, skąd dochodziły odgłosy walki.
    Karmazyn szalał jak zwykle wyjąc opętańczo, czym wprawiał wrogów w osłupienie i lęk. Raptor rozdarł pancerz teraminatorski na plecach jednego z Wilków, po czym zagłębił w odsłoniętym ciele przeciwnika swoje pazury energetyczne. Dwaj inni Raptorzy z oddziału, pilnowali pleców swojego czempiona co chwila wypalając z melt do nadchodzących Space Marines. Jednemu z lojalistów, udało się jednak przemknąć przez tą osłonę na tyle daleko, by móc oddać celny strzał w bok walczącego Karmazyna. Kula plazmy eksplodowała na naramienniku Raptora, powalając go na ziemię. Runy na pancerzu chaotyka rozjarzyły się dziką czerwienią, a sam wojownik szybko wstał na równe nogi, spoglądając z wściekłością na śmiałka, któremu nie udało się sforsować potęgi boskiej zbroi Chaosu.
    Karmazyn wyskoczył wysoko w górę, odpalając w locie plecak odrzutowy i z dużą szybkością spadł na brodatego Wilka, dzierżącego w dłoni pistolet plazmowy. Raptor wylądował  na ramionach marines, chwycił go w szponiaste stopy i raz jeszcze odpalił silnik. Karmazyn uwielbiał walczyć w ten sposób, jego bezsilna ofiara szarpała się, nie wiedząc co zrobić, by po  chwili upaść na ziemię w akompaniamencie dźwięku łamanych kości.
    Betrezael stał na pancerzu swojego transportera, lustrując okolicę i oceniając wartość zdobyczy. Baza Space Wolves nie przedstawiała sobą niczego cennego, Piraci Keina Unfeelinga zdobyli kilka pojazdów, parę pancerzy oraz trochę broni, jednak Wilki nie miały ani żadnych artefaktów, ani egzotycznej broni, która zainteresowała by czarnoksiężnika. Betrezael kiwnął na swojego sługę, który czym prędzej pobiegł do mistrza, podając mu niewielki komunikator. Czarnoksiężnik wywołał kogoś podając skomplikowane hasło. Po chwili, z urządzenia padła odpowiedź i zgłosił się jakiś osobnik, charczący niczym astmatyk.
- Tu Betrezael, baza szóstego legionu zdobyta, Wilki wyeliminowane. Jak sytuacja w waszym perymetrze, poruczniku?

Czas minus 40 godzin:
- Mój pan nieźle sobie radzi czarnoksiężniku, możesz sobie spokojnie klecić tam te swoje czary, my tu robimy swoje. - Powiedział do komunikatora Malethor, czempion Death Guard, stojący na czele armii zdrajców Lorda Kancera, zagorzałego wyznawcy Nurgla.
Malethor oparł się o klapę włazu transportera, obserwując jakby od niechcenia, toczącą się kilkaset metrów dalej batalię.
    Łuny rozświetlały ponure niebo księżyca, rzadka atmosfera mocno doskwierała walczącym , jednak zapał i chęć przelewania krwi, były na tyle silne, że zdradzieccy gwardziści i towarzyszące im mutanty, bez problemu radziły sobie z niedobitkami obcych.
Wojownicy Tau byli dzielni i bardzo skuteczni do momentu, gdy napierająca masa kultystów i zombich nie wpadła w ich szeregi. Wtedy, pozbawieni możliwości prowadzenia swojego zabójczego ognia, ulegali w starciu wręcz z rozszalałymi mutantami i nieustępliwymi nieumarłymi.
    Wszystko wskazywało na to, że przyczółek Tau ulegnie i wpadnie w ręce wyznawców Chaosu. Gdzieniegdzie walki zaogniały się na nowo, jednak coraz szybciej i gwałtowniej były tłumione. Opór słabł z minuty na minutę, a sceny potyczek pustoszały i zapadała tam cisza.
Sierżant Malethor gładził pokrytą wrzodami dłonią, swój bolter, który przed chwilą zebrał pokaźne żniwo, rozrywając na strzępy dziesiątki Wojowników Ognia. Bitwa nie należała do najłatwiejszych, Tau z ich zaawansowaną technologią górowali nad kiepsko wyposażonymi chaotykami, siłą i precyzją ognia przewyższając ich wielokrotnie. Jednak liczebnością zdrajcy nadrabiali brak sprzętu i wyszkolenia, dzięki czemu, ponosząc wielkie ofiary zdołali uziemić, a następnie wyeliminować większość sił przeciwnika.
Baza wypadowa Tau na roztrzaskanym księżycu została zrównana z ziemią.

Czas minus 20 godzin:
Barki Dark Eldarów sunęły bezszelestnie przez rozgwieżdżone niebo, ich matowe pancerze wtapiały się w ciemność, a o obecności intruzów świadczyła tylko aura otaczająca najeźdźców. Jednak nie spodziewający cię ataku, Gwardziści karnego trzynastego Legionu Imperium, nie wyczuli owej aury na czas.
Ich gardła poderżnięto we śnie, sprzymierzone siły Chaosu, Dark Eldarów i Orków spadły na garnizon niczym grom z jasnego nieba. W niespełna godzinę, większość gwardzistów trafiła do eldarskiej niewoli, lub została stracona w ofierze mrocznym bogom. Prawie cały sprzęt trafił w ręce Orków, którzy nie posiadali się z radości, mając w perspektywie budowę nowych zabawek wojennych.

Tak oto, wielki sojusz, pod wodzą Daemon Princa, Keina Unfeelinga opanował prastary cmentarz dynastii Atun, którym był wielki, zniszczony w kosmicznej katastrofie księżyc, znajdujący się gdzieś w północnych obrzeżach galaktyki.

Onuris stojąc na szczycie wzgórza, obserwował horyzont, oświetlany promieniami jasnego słońca. Nekron wiedział już, że w jego wielkim planie nastąpił przełom, jego misja na tym skrawku opuszczonej ziemi dobiegała końca. Jego badania mające na celu zdobycie wielkiego artefaktu, przyniosły ostateczne rezultaty, nadszedł czas dla dynastii Atun. Słońce wschodziło dla Onurisa i prawdopodobnie już niedługo, będzie świeciło swym blaskiem tylko wtedy, gdy taka będzie wola wielkiego Crypteka.
Tylko jeden test stał na drodze do władzy Nekronów, miał się on odbyć już niebawem.
Wróg czekał, czarnoksiężnicy Chaosu wyczuli obecność prastarych. Właśnie szykowali swe bestie do ataku. Towarzyszyła im zbieranina wszelkiego plugastwa tego świata, których dezintegracja, będzie najwspanialszym dowodem na to, że Nekroni doczekali się swoich czasów.
Przebudzeni otworzyli oczy, nadszedł świt dla dynastii Atun, a dla reszty świata, zaczął się właśnie zmierzch i zagłada.

Gold Apartament