Michał - 2013-10-23 05:12:34

Kampania Paradiso, wydanie drugie, Wrocław

Punkty XP graczy i wyniki bitew, aktualizowane na bieżąco
Misje i zasady
Markery do kampanii, w pudełku kampanijnym są dostępne do grania już wydrukowane



Wstęp

Paradiso. Nigdy nie było planety o bardziej mylącej nazwie. Każdy cal tego miejsca porośnięty jest gęstą dżunglą, będącą w stanie nieustannej wojny z cywilizowanym światem. Gdy jakieś miasto upada wśród toczących się walk, roślinność błyskawicznie upomina się o swoje. Mijają dni, zarastają ulice. Mijają tygodnie, znikają budynki. Po miesiącu zostają tylko największe wieże, powoli oplatane przez zieleń, ściągającą je w dół. W takich warunkach operują dzielni żołnierze armii Neoterry, walcząc o wolność Sfery z kosmicznym najeźdźcą. 

Mayanet, twoje okno na świat!
-->czytaj więcej w dziale podróże


***

Krypta monasteru Strelsau, siedziby Rycerzy Teutońskich Świętej Marii z Jerozolimy, Syldavia, Paradiso


- Ostermann.. musisz to zobaczyć.  – młody sierżant zakonny podniósł głowę znad swojego wyświetlacza. – Nie uwierzysz. Relikt jest aktywny! Nadaje ciągi jakiś dziwnych znaków wyglądających na koordynaty i cholera wie co jeszcze!
Drugi z żołnierzy pchnął lekko swoje krzesło i podtoczył się bliżej. – O czym ty mówisz? Przecież relikt jest nieaktywny od zawsze, nie może niczego nadawać. – powiedział mrużąc oczy.
– Mówię ci! Nadaje na wszystkich pasmach! Muszę połączyć się z Ojcem Seilerem, te dane nie są szyfrowane, jeśli Jadeitowe Imperium słucha, będą mogli je pobrać. Trzeba wprowadziś blokadę informacji! – palce sierżanta zaczęły tańczyć w powietrzu, przesuwając nad wyświetlaczem dane i wprowadzając kody. – Sierżant Lisowsky do Ojca Seilera, kod niebieski, powtarzam kod niebieski!

Ojciec Pułkownik Seiler wyglądał akurat przez okno kiedy ekran jego interkomu ożył. – Ostermann, co ty u diabła!?.. – rozległo się w tle. Obraz nieco zamrużył a w polu widzenia pojawiła się twarz sierżanta Ostermanna. – Sierżant Ostermann melduje test kanału awaryjnego! Mieliśmy drobny problem techniczny, ale wszystko wygląda już w porządku. Chciałbym zameldować gotowość do..
– Co to ma znaczyć? – przerwał mu Seiler – Czemu łączycie się z moim biurem w trybie pilnym, jest zarezerwowany tylko w stanie kodu alarmowego!
- Staraliśmy się wyeliminować źródło zakłócenia na kanale głównym sir. Nie jesteśmy pewni ale..
- Wyświetl mi Lisowskyego. Zresztą nie, nie wyświetlaj go. Schodzę do was i przysięgam na boga, że jeszcze dziś będziecie czyścić latryny za idiotyczne naruszanie zasad bezpieczeństwa. Ani słowa! – uciął wyjaśnienia sierżanta zakonnik idąc do drzwi. Co za lekkomyślność! I co za głupota, pomyślał idąc szybkim krokiem do windy.

Drzwi do krypty się otworzyły i Seiler przestąpił próg. Zerknął na pokój i przeniósł wzrok na Ostermanna stojącego przy wejściu. – Co ma znaczyć ten burdel? Gdzie jest Lisowsky?.. – Nagle zobaczył pulsujące światło wydobywające się z wnęki reliktu i Lisowskyego leżącego twarzą na pulpicie. Błyskawicznie sięgnął do pasa po służbowy pistolet.
Ostermann z niepasującą do niego szybkością chwycił go za przedramię, zrobił dwa kroki i obrót, płynnym ruchem łamiąc mu rękę w łokciu. Zakonnik upadł zszokowany na ziemię. Sierżant sięgnął spokojnie do kostki wyciągając wąską klingę, Ostrze Arymana, potocznie nazywane Żądłem, standardowe wyposażenie Asasynów Bahramu, niesławnych Fidayów.
- Wybacz ojcze, bo zgrzeszyłem – rzucił Hussein Al-Djabel krzywiąc lekko wargi. Szybko ciął Seilera przez gardło, i podniósł jego broń. Nie zwracając na wijącego się coraz wolniej zakonnika podszedł do ciała Lisowskyego i strzelił mu dwa razy w pierś. Zrzucił ciało z krzesła i cofnął się o krok. Wszyscy wiedzieli, że Lisowsky i Ojciec Pułkownik za sobą nie przepadali. Może nie aż tak, żeby urządzić taką jatkę, ale to będzie musiało wystarczyć. Hussein podszedł do reliktu i wyłączył go przerywając transmisję danych. Asasyn wykasował wszystkie ślady transmisji i wyszedł z pokoju.  Moduł pamięci umieszczony w jego przedramieniu zamrowił, sygnalizując zapis koordynatów. Nikt z personelu monastyru nie dowie się o uaktywnieniu się reliktu, bez względu na to co wydedukują z ciał na dole.
-Szkoda, że Seiler miał biuro tak blisko, zgrabniej bym to załatwił – pomyślał z niesmakiem. – Starzec z Gór jak zawsze miał rację, wyznaczając przełożonego Teutonów za cel. To nie mógł być przypadek, że ta wiedza trafi tylko do wyznawców Allaha. Byłem we właściwym miejscu o właściwym czasie. Starzec zawsze wie.

***

Statek zwiadowczy „Matka”, powierzchnia księżyca Satori, blokada orbitalna planety Paradiso


- Oficer na pokładzie! – rozległ się głos Joela. Na regularnym statku, czteroosobowa załoga wyprężyłaby się na baczność, gdy oficer O-12 wszedł na mostek. Na regularnym statku, zasalutowaliby i kto wie, może nawet ustawili w szeregu, aby zostać przedstawionym wizytującemu statek oficerowi Rady Bezpieczeństwa O-12. Ale to nie był regularny statek, a oni nie byli regularną załogą. Val podniosła wzrok znad ekranu, skrzywiła się i zaburczała coś pod nosem. Wielebna Aimee zadyndała nogą zarzuconą na poręczy fotela, prawdopodobnie w powitaniu. A może i nie. Sandra nie odwróciła nawet krzesła, nie reagując wcale. – Dziewczyny, trochę szacunku! Przywitajcie się z naszym szacownym gościem. - Joel nie próbował nawet ukryć szerokiego uśmiechu na twarzy.

John Atwood powiódł wzrokiem po kokpicie, z wyrazem ponurej rezygnacji na twarzy. Na jednostkach Nomadów zawsze jest tak samo – pomyślał. Załoga wygląda jak banda punków zebrana nocą spod klubu cybertechno, nie ułatwia mu przeprowadzenia kontroli, wręcz przeciwie, przeszkadza na każdym kroku. Nie chce, a może zresztą nie umie zasalutować, nie mówiąc już o ujednoliconym umundurowaniu.  Przed zaokrętowaniem przeglądał akta załogi. Joel Nett, kapitan statku. Pięć lat służby jako moderator na Bakuninie w stopniu kapitana oddziału szybkiego reagowania. Sandra Fox, Interwentor z Tanguski.  Aimee, Wielebna Opiekunka, Bakunin. I Valerie Silva, moderatorka, z modułu Praxis, Bakunin. Czyli gorzej być nie może. John przedstawił się, nie wzbudzając żadnego zainteresowania wśród pań z załogi. Po paru standardowych pytaniach kiedy stało się jasne, że kobiety absolutnie nie mają zamiaru z nim rozmawiać, dał poprowadzić się kapitanowi do swojej kabiny. – Jedno pytanie, kapitanie Nett. Dlaczego właściwie, nazwał pan tą jednostkę Matka? Statki Nomadów zwykle nie mają tak sentymentalnych imion. – Zapytał Atwood rzucając torbę na swoją koję.  To taki żart. – odpowiedział kapitan uśmiechając się szeroko – Rozumie pan, statek matka. Jak wielkie nosiciele, nie? Jak w starych filmach. Strasznie śmieszne. – Joel wyszczerzył się jeszcze szerzej i wyszedł z kajuty. Atwood usiadł na koi. Faktycznie, boki zrywać, pomyślał ponuro.

Obudziło go krótkie przeciążenie, gdy statek odrywał się od powierzchni księżyca i pokonywał jego słabą grawitację. Po paru chwilach telepania i paru smętnych myślach, że mógłby kontrolować jakiś nowoczesny statek Pan Oceanii lub Yu Jingu z cywilizowaną załogą, lot statku ustabilizował się i John poczuł jak jego ciało unosi się swobodnie w szelkach posłania. Odpiął się i przesunął w powietrzu w stronę drzwi. Spędzał wystarczająco dużo czasu w przestrzeni, żeby umieć zachować się w otoczeniu Zero-G. Łapiąc się uchwytów na ścianach i suficie, przeleciał przez korytarz i wsunął się do kokpitu. Załoga siedziała, przypięta do swoich foteli, zajęta obliczeniami i pilotażem. Joel odwrócił się do Atwooda. - Widzę, że się pan obudził sir. Lecimy właśnie nad okolice regionu Yingxian, rutynowy patrol niskiej orbity. - Patrole takie miały za zadanie przechwytywać ewentualne zakamuflowane statki Zjednoczonych Armii próbujące przeniknąć na powierzchnię planety, bądź wręcz przeciwnie, startujące z powierzchni planety i niszczące satelity komunikacyjne wojsk Sfery. Patrole te, czego nikt głośno nie mówił, służyły też szpiegowaniem siebie nawzajem, pomimo usilnych działań O-12 aby zaniechać utarczek wewnętrznych wśród sił Sfery. Dwie hakerki, siedziały w elektronicznych goglach, podłączone wszystkimi zmysłami do sieci, badając delikatnie struktury połączeń komunikacyjnych obcych.

Nagle Sandra drgnęła i uniosła ręce przed siebie, przesuwając dane i informacje widoczne tylko dla niej. Atwood obserwował, jak pracuje. Hakerka zakomunikowała w końcu ożywionym głosem - Mamy coś. Idzie wiadomość, na paśmie 56-A24. Nieszyfrowana, ciągi znaków, nie umiem rozpoznać języka. Wyglądają na koordynaty, dam sobie oko wyciąć. - Reszta załogi parsknęła śmiechem. Żart był stary i często powtarzany, ale przedni. Bo San nie miała oczu, zastąpionych przez czujniki sprzężone z jej goglami. - Ściągam dane, ogłaszam wyższy stopień gotowości sieci. - Potwierdzam, wyższy stopień gotowości sieci. - Powtórzyła Aimee uruchamiając protokoły obronne statku. Dane nie były szyfrowane, ale mogły zawierać niemiłe niespodzianki. Czasem sama implementowała takie niespodzianki w fałszywych wiadomościach wysłanych by zostały przechwycone przez wroga. Niespodzianki, które nie zwalczone mogły zablokować komunikację statku w najlepszym przypadku. Albo stopić rdzeń silnika czy otworzyć zewnętrzne włazy w najgorszym. - Uwaga, nasi skośni sojusznicy z planety pobierają dane. Co robimy? - spytała Opiekunka rzucając okiem na Atwooda. Val krótko zerknęła na Aimee i odpięła się z fotela. -Poruczniku, chętnie pokażę panu procedury alarmowe, o które pytała Rada przed pana przybyciem. - Podleciała do Atwooda zasłaniając mu widok na kokpit. Uprzejmie uśmiechnęła się i wskazała korytarz. Atwood chcąc nie chcąc wyleciał razem z nią. - San, raport! - szczeknął kapitan. Niedbałość w ruchach i odprężenie zniknęły, zastąpione pełnym skupieniem. Obydwie hakerki zatopiły się w doznaniach płynących z sieci. - Skośni zaczynają pobierać dane, blokujemy ich? - Spytała Aimee. Joel krótko potaknął. - Nie wiem co to jest, ale Yu Jing nie będzie tego miał, nie na naszej zmianie. Odetnijcie ich i sprawdźcie co mają. - Opiekunka i Interwentorka, członkinie dwóch najlepszych formacji walk w sieci wypuściły swoje psy wojny na połączenia Yu Jingu. Wielkie brytany kodu niszczącego, małe harty trojanów, wszystko by zdobyć choćby niewielką przewagę przed innymi graczami Sfery, wiedzieć coś czego nie wiedzą oni, informacją równoważyć ich przewagę w zasobach. Yu Jing  nie położy swojej żółtej łapy na tej wiadomości. - Dobra nasza, gówno mają. - Zakomunikowała w końcu Sandra. Przekaz się urwał a my przecięłyśmy połączenie z częścią danych które zdążyli pobrać. Zaraz je usuniemy, co podrzucamy im w zamian? - Może pornusa? - Zaproponowała Aimee. - Niee, ostatnio był pornuch. Teraz wgrajcie im, ja wiem, holo z mopsikami? - Zaproponował wyszczerzony Joel. - Niech się chłopaki przynajmniej pośmieją, znowu byliśmy lepsi. Jeszcze trzeba pozbyć się tego bubka z O-12 żeby nie było później kłopotów. Ale to Val już coś wymyśli. - San kiwnęła głową, odpinając się od fotela. No cóż, tym razem kontrola trwała chyba rekordowo krótko. - pomyślała.

***


Pacjent porucznik John Atwood, ciężka reakcja alergiczna skórna na całym ciele, wypadek przy pracy podczas pełnienia czynności służbowych na statku "Matka". Zalecana hospitalizacja w celu wykrycia alergenu, podejrzewane środki czyszczące do toalety próżniowej.
Raport placówki medycznej bazy ksieżyca Satori


***



Sztab operacyjny PanOceanii, [utajnione] w [utajnione], [utajnione], Paradiso

- Panie generale, Jane Dunbar na linii. – Generał Vicram kiwnął głową i włączył komunikator. Przed jego biurkiem zamigotała sylwetka, obraz wyostrzył się i Jane Dunbar, dyrektor Hexahedronu, agencji wywiadowczej PanOceanii zasalutowała – Sir. – Rzuciła. - Zazwyczaj raporty otrzymywał pisemnie, bezpośrednia konferencja mogła oznaczać tylko złe wieści. – Ostatnie wydarzenia zmuszają nas do zaangażowania większych sił niż dysponuję, dlatego zwracam się do pana. By uniknąć przecieku nie informowaliśmy pana o ostatnich akcjach ale sytuacja stała się poważna. – Vicram zmarszczył brwi. Jane Dunbar, typ kowbojki ujeżdżającej dzikiego mustanga. Spodziewał się krzywego uśmiechu i nieformalności, do której przywykł. Ta powściągliwość nie wróżyła dobrze. – Poważna? Zazwyczaj używa pani bardziej bogatego słownictwa, pani pułkownik. Proszę kontynuować.

- Tak jest. Tydzień temu w monasterze Strelsau, nastąpiła aktywacja reliktu obcej rasy, znalezionego w wykopaliskach dawno temu. Został wyemitowany ciąg koordynatów, zawierających dane ruin obcych. W bazie zrobiło się trochę nieciekawie, bo wiadomość przechwycił śpioch Haqqislamu, po drodze szlachtując paru oficerów. Udo nam się utrzymać sprawę w tajemnicy udając, że nie zauważyliśmy aktywacji reliktu i transferu danych. Podjęliśmy obserwację regionu w którym znajdowały się ruiny, wybrzeże  Aritii, w lasach na terenie kontrolowanym przez Ariadnę. Chcieliśmy sprawdzić kto uzyskał dostęp do informacji poza turbanami. Podejrzewaliśmy skośnych ale są chyba nieświadomi co się dzieje. Jadeitowe Imperium dramatycznie zaspało. – Dunbar skrzywiła się. – Za to nie doceniliśmy naszych mniejszych sojuszników, bo na miejscu pojawił się oddział Nomadów. Prawie przegapiliśmy ich przybycie, dobrzy są. Ściągnęli dane i odlecieli. Po drodze udało nam się wpuścić wirusa do ich systemu komunikacji, żeby móc przechwycić ich dalej. Chwilę później, przyleciały statki szturmowe Haqqislamu ściągając uwagę i Ariadnian i sił Kombinatu. Wywiązała się ogólna jatka. Co ciekawe, zarejestrowaliśmy też ślad statku niewiadomego pochodzenia. Nie miał sygnału pochodzącego ze Sfery. Czyżby trzeci gracz?
-Tylko tego by nam brakowało –warknął generał. – I pani utrzymywała to w tajemnicy?

- Koordynaty prowadziły do opuszczonej stacji nasłuchowej, tak przynajmniej oceniamy jej przeznaczenie. Podążaliśmy dalej za sygnałem Nomadów. Tym razem sztuczka im się nie udała i na miejscu starli się z obcymi. We wszystko oczywiście wmieszały się siły porządkowe Ariadny. W tym całym burdelu nie udało nam się przechwycić ich oddziału. Ale zdobyliśmy dane które określały gdzie znajduje się wrak statku obcej rasy, wspomnianej jako tak zwani T’zechi. Pobudziło to tym bardziej naszą ciekawość, bo nie mieliśmy wcześniej informacji o kimś takim. Udało nam się dotrzeć do wraku jako pierwsi, i po zneutralizowaniu systemów obronnych zdobyć główną jednostkę pamięci statku, nazwaną roboczo Czarną Skrzynką. – Jane westchnęła i przetarła oczy dłonią. – Niestety, okazało się, że my obserwowaliśmy Nomadów a oni obserwowali nas. Musieli wpuścić nam jakąś pluskwę i rozgrywać wszystko jako swoją grę. Zdecydowaliśmy się na transport naziemny, żeby nie ściągnąć na siebie Kombinatu. Podczas przewozu doszło do ataku Nomadzkich komandosów i jednostka pamięci przepadła. Major dowodzący konwojem poległ.

- Czyli przekazuje mi pani, że odkryliście dane o potencjalnie dużej wartości, udało wam się ukryć wszystko przed wywiadem YuJing, tylko po to żeby dać się wykiwać bandzie czubków w tatuażach? Miałem o pani lepszą opinię pani pułkownik. – Vicram nachylił się w stronę hologramu – przyznaję pani dostęp do naszych zasobów ale oczekuję, że następny raport będzie zawierał szczegóły dotyczące tej czarnej skrzynki, czy jak tam ją nazwaliście. Inaczej polecą głowy i pani głowa, pani Dunbar, będzie jedną z nich! Bez odbioru. Odmaszerować!


***


Tajne laboratorium naukowe, naziemna placówka BlackLab Bakuninu, prowincja Quibilah


Oddział komandosów przemieszczał się korytarzami BlackLabu, kierując się ku sercu kompleksu. W około nie było nikogo, błyskało tylko jednomiernie światło alarmowe a przez głośniki mechaniczny głos powtarzał ciągle komunikat:
„Wykryto skażenie biologiczne, pełna ewakuacja personelu. Proszę założyć maski ProChem Mark II. i udać się spokojnie do najblizszego wyjścia ewakuacyjnego.W całym kompleksie obowiązuje Alarm poziomu trzeciego, włączone zostają systemy bezpieczeństwa. ... Wykryto skażenie biologiczne, pełna ewakuacja personelu...”
Oczywiście nikt nie udał się spokojnie do wyjść podczas ewakuacji. W kompleksie wybuchła panika i ewakuacja przebiegała w totalnym chaosie. Wszyscy wiedzieli nad jakimi substancjami pracuje się tu w niektórych laboratoriach.
Komandosi przechodzili pomiędzy przewróconymi krzesłami i potrzaskanymi szybami. Poruszali się jak w skomplikowanym tańcu. Trójka z nich przesuwała się do przodu ubezpieczając się wzajemnie. Kiedy jedna z trójek zamierała z bronią gotową do strzału, ruszała następna. Było ich dziewięciu, trzy razy po trzech.

Liczba nie była przypadkowa, ani ich obecność tutaj. Byli to obcy, Tohaa. Żołnierze Trójzębu Tohaa, zbrojnego ramienia rasy od lat prowadzącej wojnę z EI Połączonych Armii. A na tej planecie, w tym laboratorium, znajdowały się informacje na które ludzkość Sfery nie była jeszcze gotowa. A na pewno nie mogła uzyskać ich za darmo, jak uznano w kręgach władzy obcych. Zdarzenia prowadziły prosto do kontaktu między dwoma rasami, a Tohaa nie będzie petentem w tym spotkaniu. Ludzkość będzie prosić i ludzkość będzie musiała słono zapłacić. Czarna Skrzynka skrywała też jeszcze jedną tajemnicę. Tajemnicę której ludzie poznać nie mogli. Ale tak mogło być tylko wtedy, kiedy odział Trójzębu zlokalizuje i przejmie na czas Czarną Skrzynkę. I nikt tego nie zauważy.

Porucznik Riide Seegur do Trójcy, odbiór. – dowódca oddziału zgłosił się do dowodzenia – Melduję dotarcie do serwerowni. Napotkaliśmy na niewielki opór dron obronnych kompleksu, brak strat własnych. Technicy podłączają się do baz danych. Mamy trochę problemu z tym wirusem którym wykurzyliśmy cywili. Filtry biologiczne blokują całkowicie komunikację olfaktoryczną, działamy tutaj jak kalekie dzieci. Podajcie status zewnętrzny.
- Tutaj Trójca, odbiór. Nawet kalekie dzieci poradziłyby sobie z systemami tej bazy. Ludzie nie są świadomi waszej obecności. Wykryliśmy za to słabą sygnaturę EI na niskiej orbicie, prowadzimy nasłuch. Wygląda na statek Exrahu, ale nie jesteśmy pewni. Starajcie się znaleźć dane jak najszybciej i wynosić się stamtąd. Bez odbioru.
Riide zaklął paskudnie. - Ile jeszcze? Macie coś? – rzucił do techników. Młody specjalista z korpusu Kamel rzucił mu urażone spojżenie. – Ledwo się podpięliśmy, musicie dać nam czas. Bazy danych ludzi są toporne, nieuporządkowane numerologicznie, to trochę potrwa zanim coś znajdziemy. Poza tym poziom kompatybilności przechowywania.. trzask komunikatora zagłuszył jego wywód. – Tutaj Trójca, Riide słyszysz mnie? Natychmiast się z stamtąd zwijajcie, odczytaliśmy sygnaturę statku obcych, to nosiciel Exrahu, mogą w każdej chwiliszzszzszszszzssz – koniec wiadomości utonął w szumie.
Riide zaklął ponownie, jeszcze paskudniej. Nie znaleźli danych, a poświęcili dużo zasobów żeby wywołać alarm i dostać się do środka. Odwrócił się do reszty ludzi żeby wydać rozkazy, kiedy z zewnątrz budynku dobiegł go wysoki wizg i przeraźliwy łomot kruszonego betonu. I rozpętało się piekło.

Część sufitu pomieszczenia zawaliła się, grzebiąc pod sobą jedną z trójek Trójzębu. Z rumowiska powoli zaczął podnosić się olbrzymi kształt. Druga trójka zaczęła przesuwać się skokami do wyjścia ostrzeliwując intruza. Wielki, opancerzony owad obrócił się w stronę trzech komandosów, rozłożył skrzydła i plunął ogniem z dysz na ramionach. Zrobił dwa kroki i uderzył na odlew w wijących się w ogniu żołnierzy łamiąc kości i rozrzucając ich po pokoju. Caskuda, opancerzony desant taktyczny Połączonych Armii. Koszmar na każdym polu bitwy, zrzucany z niskej orbity prosto na stanowiska wroga jak meteoryt. Z tą różnicą, że meteoryty nie wychodzą z kraterów, nie plują ogniem na paręnaście metrów i nie są uzbrojone w ciężkie karabiny szturmowe.
Riide i pozostałych dwóch komandosów rzucili się do ucieczki. Pędzili przez korytarze ostrzeliwując owada krótkimi seriami. Riide w biegu przeładował swoją strzelbę Wulkan. Błyskawicznie odwrócił się i z przyklęku strzelił celując w korpus robota. Naboje z fosforem trafiły w cel, topiąc część pancerza ale nie zatrzymując przeciwnika. Caskuda podążała za nimi niszcząc wszystko na swojej drodze, krzesząc iskry skrzydłami ciągniętymi po ścianach i wybijając drzwi razem z futrynami. Jeden z komandosów potknął się i upadł. Zanim jego towarzysze zdążyli do niego doskoczyć robot wpadł do pomieszczenia i wyciągnął metalową rękę.  Chrupnęły łamane żebra i żołnierz obwisł w uchwycie Caskudy. Robot z rozmachem rzucił nim w jednego z pary żyjących powalając go na ziemię. Podniósł drugą rękę i wycelował nią nią w Riide’a. W głębi dyszy widać było blask rodzącego się płomienia. W tym momencie w wielofasetowych oczach potwora zabłysło jakby światło. Komunikator żołnierza ożył z trzaskiem i Riide usłyszał metaliczny głos. – Wiemy czego szukacie. Wiemy gdzie to jest. A gdy już to znajdziemy... wasza rasa spłonie. – Ogień wypełnił dyszę i zalał pomieszczenie, obejmując Ridee’go i cały jego świat.


***

Witaj w systemie bazy danych Tunguskav3!

Przetwarzam zapytanie, proszę czekać...
Wprowadź login i hasło... Login i hasło niepoprawne. Wprowadź login i hasło...
Wp%%#@2rszszpbe𖳗... Logowanie profilem technicznym, wymagane uprawnienia drugiego stopnia.
Wprowadź login techniczny i hasło... Hasło niepoprawne. Wproasdkh349+23*($awaria zasilania#$hd hasło poprawne.
Witaj w bazie danych Tunguskav3, poziom Alfa, ogranicznony dostę34%^@#draadkn Pełen dostęp zapewniony. Wprowadź zapytanie.

"Czarna skrzynka" przetwarzanie... brak wyników.
"Personel techniczny"&"Lingwista"&"Alarm" przetwarzanie... niewystarczający poziom uprawnień. Wymagane uprawnienia poziomu Gamma, dostęp zablokowany.
Wykryto oprogramowanie szpiegujące, zamknięcie systemu nastąpi za 3...2.. @#89jrsoAo błąd243 #&#$993dk dostęp zapewniony, uprawnienia potwierdzone.
"Personel techniczny"&"Lingwista"&"Alarm" przetwarzanie... znaleziono wyników: dwa. Otwieranie "Raport 32#Yinquan"...

Raport 32#Yinquan
W sektorze Yinquan nastąpił atak sił Zjednoczonych Armii na transport cywilny. Jednostka uderzeniowa przechwyciła prom przewożący personel techniczny z baz naziemnych Chenling i BlackLab. Wszyscy cywile podróżujący promem zniknęli. Celem operacji było prawdopodobnie uprowadzenie Dr. Xia Lau, pracującej dla naszych sił.  Zaleca się organizować dalszy transport personelu baz naukowych i wojskowych w asyście jednostek uzbrojonych.


Otwórz plik, Raport 43#Aritya... Wymagane potwierdzenie kodu dostępu. Wykryto nieautoryzowany dostęp... Lokalizowanie terminalu rozpoczęte33312$ase@@@Lokalizowanie anulowane, dostęp potwierdzony.

Raport 43#Aritya
W następstwie wcześniejszych wydarzeń zwiększono poziom zabezpieczeń dotyczących transportu lotniczego. Transport personelu technicznego rejonu Aritya do nowej bazy został przechwycony przez wrogie siły. Do transportera wysłano falszywy sygnał alarmu, zostały uruchomione procedury bezpieczeństwa i personel został skierowany do kapsuł bezpieczeństwa. Zanim jednostki eskortujące statek przełamały blokadę komunikacyjną i wylądowały w rejonie zrzutu kapsuł, większość z nich była pusta a personel uprowadzony. Napastnicy posługiwali się wysoką technologią, styl ataku sieciowego wskazuje na PanOceański Hexahedron. W związku z zaistniałymi wydarzeniami Kapitan Drane złożył rezygnację ze stanowiska szefa ochrony Logistyki i Transportu a dwóch kolejnych oficerów zostało pociągniętych do odpowiedzialności karnej.


Wyjdź do poziomu 1... Wymaż zapytania... Wymagany techniczny klucz dostępu poziomu trzeciego. Dostęp zablokoOm34@fdsddd#$ Dostęp zapewniony. Zapytania wymazywane... Wymazano. Zapis uruchomienia klienta bazy danych, wymaż. Wymazywanie... Wymazano. Zapis uruchomienia pulpitu sterowania, wymaż. Wymazywanie... Wymazano.

Witaj w systemie baz danych Tunguskav3!

Oтeли Нельсон https://www.hotelstayfinder.com/ wellness w Ciechocinku