W związku ze zmianą forum od poniedziałku dodawanie nowych postow będzie zablokowane. Zapraszam do rejestracji na nowym forum
WARGAMING WROCŁAW
Wczoraj z Czysem rozegraliśmy do końca bitewkę na 6 tur - jest to pierwszy wyczyn tego typu u nas
Zostały mi tylko 2 Morale, podczas gdy Czysowi jakieś tryliony - chociaż sytuacja na froncie przedstawiała się raczej remisowo, to jednak losowe ciągnięcie ze słoika może sprawić, że da radę przegrać nawet podczas przewagi...
Pod ręką mieliśmy wydrukowane reference cards, więc gra sżła na prawdę szybko - jedynym wąskim gardłem był ostrzał artyleryjski, ale i z tym jakoś sobie poradziliśmy. Nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego nie spojrzałem na tabelkę Firepower jednostek - obaj byliśmy przekonani, że MMG ma 3 - tym samym pozbawiłem się 2 kostek przy każdym Direct Fire
Ciekawsze akcji i różne przemyślenia po grze:
* Przetestowaliśmy w akcji Close Assault podczas krwiożerczych walk o umocnione wzgórze na jednej z flank. Ciężki orzech do zgryzienia - piechota w coverze, czyli spot na 4+/3+, sam cover również 4+, no i wredny medyk leczący akurat jedynego gościa, któremu Czys nie wyturlał 4
* Ustawianie czołgów blisko lub wręcz na drodze to miecz obosieczny. Fakt, że w razie potrzeby można szybko gdzieś śmignąć, ale krwiożerczy alianci kamikaze lubią szybki kurs dużym fiatem z PIATem w bagażniku. Chycu chycu, strzału strzału i po czołgu
Następnym razem po prostu oleję Tank Destroyery i będę ścigał te szalone samochodziki.
* Limitowana amunicja prowadzi do ciekawych akcji. Np. w ostatniej turze, zdziwieni alianci spoglądali na przejeżdzający obok ich pozycji czołg, który po wystrzelaniu wszystkich shelli High Explosive postanowił przedziurawić pociskiem Anti Tank jeepa Ale swoje zadanie spełnił i zmusił przeciwnika do zassania ze słoika.
* W końcu nie zaznaczyłem tego kawałka, ale wśród pól jest jedno pole mroku i zagłady, które sprawia, że kryjąca się w nim piechota jest nietykalna. Pole wielokrotnie przeorane karabinami, pociskami HE z czołgów, ostrzałem artyleryjskim i stekiem wyzwisk, a mimo to oddział stracił tylko 40% sił oraz był suppressowany raz, może dwa.
* Czy wyciągnał samolot ze słoika, ale oczywiście pilot dostał ataku ślepej kiszki i nie przyleciał. A już myślałem, że będzie pierwszy test zasad samolotów
Generalnie gra staje się ciekawsza po każdej bitwie Alianci organizować się, bo jak na razie tylko dwóch gra!
Offline
Z moich 3 groszy:
Strzelać po ruchu nie mogą tylko HMG, więc źle zrobiliśmy z Twoim jednym MMG
PIATy kamikadze też są bronią obusieczną, bo z jednej strony szalony rajd potrafi zniszczyć wredny czołg, ale z drugiej zaraz sami tracimy i drużynę i jej transport.
Nie wiem jak Ty, ale mimo że przed bitwą mówiliśmy o zajmowaniu budynków, to już przy rozstawieniu o tym zapomniałem, a taki domek mógłby być dobrym punktem oporu dla HMG lub nawet samej piechoty.
Ciągnięcie ze słoika jest mocno losowe przez co, mimo sporych strat na stole, straciłem niecałą połowę punktów morale (jedna 3, jedna 2, jeden samolot, reszta to 1).
Trzeba będzie w końcu zagrać jakiś scenariusz
Ostatnio edytowany przez czys (2012-04-21 12:43:00)
Offline
A jakie "armie" walczyły w tej potyczce? (Chodzi mi oczywiście nie o to, że to Brytyjczycy kontra Niemcy, bo tego to się domyślam.)
Ostatnio edytowany przez LordXentar (2012-04-22 10:39:26)
Offline
Z mojej strony był to armoured division złożony póki co tylko z tego co mam:
Headquarters assets:
battle group HQ
Forward signals unit w halftracku
infantry foot patrol
sniper
Armour assets:
Cromwell
Achilles
Infantry assets:
infantry platoon
bren carier dla PIATa
medyk
HMG
działo 6 pdr
2x additional infantry squad
Artilery assets:
Forward artilery observer
counter battery mission
off table high priority artilery support
Black chyba lepiej żeby sam napisał co tam miał
Ostatnio edytowany przez czys (2012-04-22 11:44:16)
Offline
Infantry Division
HQ:
Battle Group HQ
Forward Air Controler (<-- taa, że niby jest szansa wyciągnąć samolot ze słoika...)
Recon Platoon Command (SdKfz 222)
Armored:
3 x Panzer IV H
Infantry:
Grenadier Platoon
Additional OST Squad
4 x Combat Medic
Artillery:
FAO Team (SdKfz 251)
Towed Artillery - 105mm (limber tow)
Counter-battery Fire Mission
Battle Group Morale = 19! Podczas gdy Czys miał jakieś 69...
Offline
Wczoraj stoczyliśmy krwawy bój z Blackiem.
Zagraliśmy Escalation na 250pkt. Niemiaszki Blacka, kontra moje hotdogojady.
Jankesi mieli o jeden rekon więcej, więc zaczęli wystawiać objectiwy, a z rzutu kością wyszło, ze również zaczną rozgrywkę.
Pierwsze starcie, to konfrontacja między wozami rozpoznania i piechotą zwiadu. Efektem było zniszczenie jankeskiego i niemieckiego samochodu, oraz zabicie niemieckiego snajpera.
W kolejnej turze, na stole pojawiło się więcej jednostek, mój M10 na starcie dostał mechanical feilure i pękła mu gąsienica, w odpowiedzi, założyłem Niemcom na PZIV "gun out off ammo" (zanim jeszcze wystrzelił).
Później była już tylko ciężka przeprawa w kierunku najbliższego, niemieckiego objectiwa. Każdy z moich oddziałów piechoty, trafiał w końcu w krzyżowy ogień niemieckich stanowisk i w najlepszym przypadku był pinowany. Jednak blokowane w ten sposób oddziały nie posuwały się do przodu, a stojąc na otwartym terenie, ginęły w końcu lub uciekały.
Niemiecka artyleria karała co turę kiepsko osłoniętą piechotę wroga, w odpowiedzi amerykańskie moździerze nie zdołały nawet spinować ostrzelanych jednostek.
Po obu stronach trup padał gęsto, jednak to Jankesi ciągnęli najcięższe znaczniki z morale i w końcu (chyba 8 tura) postanowili oddać pole, porzucić prototyp czołgu, który mieli zabezpieczyć i oddalić się taktycznym odwrotem.
Amerykański snajper spogląda na dymiące wraki pojazdów rozpoznania.
Spoterzy artyleryjscy w Willisie zajęli pierwszy objectiw Jankesów.
M3 Inżynierów zajął drugi objectiw, wzgórze na którym rozkraczył się prototypowy czołg. W tle M10, któremu zaraz pęknie gąsienica.
Niemieckie działo p-panc, które nie sprawdziło się jako broń przeciw piechotna, ale z łatwością pokonało transporter M3.
Spinowana piechota, zniszczony transporter, medycy uciekli porzucając karetkę, a w tle radośnie latają sobie samoloty, jednak żaden nie zabłądził nad nasze pole bitwy.
Niemieckie czołgi sieją zniszczenie dookoła, na tym skrzyżowaniu przelano mnóstwo krwi.
Sorki za jakość zdjęć, było ciemno, a tablet to nie aparat jednak.
Przegrałem sromotnie, a winą za to obarczam niepomalowane figurki, gdyż jak wiecie, niepomalowane grają gorzej. Postaram się naprawić to niedociągnięcie przy następnym razie.
Grało się bardzo przyjemnie i bez żadnych pomyłek, aczkolwiek, pominęliśmy taktyczną zaletę covering fire, starając się za wszelką cenę wszystkie aktywacje rozstrzygnąć we własnych turach. W końcu zagraliśmy scenariusz, gdzie swoje pazurki pokazuje rekon. Generalnie KgN to nie gra na wyrzynkę, choć do tego prędzej, czy później się sprowadza.
To tyle ode mnie, niech resztę opisze Black.
Offline
Cóż tu więcej opisać? Hm...
Podobała mi się akcja z pierwszej tury, podczas potyczek zwiadów. Rozpoczynający Amerykanie zajechali haniebnie mojego sd kfz 222 od tyłu, już ładowali pocisk p-pac. ale niestety ich obserwatorowi akurat zadziałały grzybki zjedzone przed misją - 1 oczko na spottowaniu Takiej okazji nie przepuścił rezolutny kierowca 222, który to dał po piskach, na wstecznym wjechał do lasu, wycelował w hamerykańca, odgarnął krzaki z przed szyby coby lepiej widzieć i przebił wroga na wylot z autocannona.
Ciągle nie mam ani half tracków dla SS, ani ciężarówek dla ubogich formacji, więc przydała się możliwość jazdy na czołgach. Po drodze to jednak 18"! Na szczęście hamerykańcą nie przyszło do głowy strzelać do czołgów obładowanych niemiecką szarańczą (albo nie zdołali wypatrzeć czołgów ), bo to mogłoby być bolesne. Z drugiej strony czołgi to kiepski transport, bo zawsze brakuje jeszcze trzeciej akcji - załadować chłopaków, podjechać... i co? Strzeliło by się, armata zacna przecież. Raz się oszukałem, bo ruszyłem czołg i strzeliłem. Po czym zastanowiłem się co z chłopakami na nim. Trochę boli brak możliwości opuszczenia transportera przez pasażerów - musi to robić sam transport. No i nadal pozostaje pytanie formalne, czy jedna akcja pozwala załadować tylko jeden unit, czy dowolną, legalną kombinację unitów przy transporterze.
Faktycznie podczas tej rozgrywki widać było zaletę posiadania artylerii na stole. Moja 105 co turę coś robiła aliantom, podczas gdy pojedyncza salwa 3 hamerykańskich moździerzy z za stołu jedynie przeorała ziemię, nie czyniąc nikomu szkody. Rozumiem, że to taka pierwszo-kwietniowa salwa ziemniakami była.
Snajper wydaje się być wyborem must have. Nie sprawia kłopotu jeżeli zginie, a sam może narobić bigosu, suppresując do 2 oddziałów na turę, ciężko go wypatrzeć no i jest zwiadowcą.
Jedną z ciekawszych akcji był ostrzał zaporowy piechoty z mojego wzgórza na wrogie wzgórze. Przy suppresion było cacy, bo na 24+ zasięgu zdawałem na 5+. Ale oczywiście musiałem również rzucić 6, czyli Direct Fire, podczas którego kule dolatują tylko do 24", więc hamerykańce nawet się nie przejęli ślepakami
No i wg mnie największe niedopracowanie, to pozwolenie graczom na wskazanie dowolnego elementu terenu jako objectiva (oczywiście dalej niż 12" od innego objectiva). Dzięki tej zasadzie obaj mieliśmy je praktycznie w swoich strefach rozstawienia, co sprawiło, że nie dało rady dotrzeć do objectiva przeciwnika. Może osoba trzecia powinna to robić czy jak?
Gra przyjemna i dokończona Wszystkie pały, mające modele a nie grające, przywołuję do porządku
Ostatnio edytowany przez blackout_sys (2012-04-28 07:51:17)
Offline
Z tymi objectiwami to się nie zgodzę Blacku, bo po ich rozstawieniu dopiero sprawdzamy, gdzie będą strefy rozstawienia wojsk. Nam wypadły akurat ćwiartki i akurat w miejscach gdzie postawiliśmy OB. Gdyby wyszły długie krawędzie, wszystko wyglądało by inaczej, front by się znacznie rozciągnął, a każdy miał by o wiele bliżej do OB przeciwnika, jednocześnie trzeba by wzmocnić obronę własnych OB.
Po prosu z rzutów wyszło tak, a nie inaczej, nie można jednak mówić o niedopracowaniu w tym względzie.
PS. Ja również chciałbym pogonić tych trzynastu, co to ciężkie pieniądze wydali na podręcznik, a nawet jeszcze kości do gry sobie nie sprawili, wstyd. Myślałem, że całą ekipą pojedziemy w maju grać do Wawy, a tu raptem cztery osoby mogą zagrać na 250pkt.
Do roboty chopaky!!!
Offline
Masz rację. Zapomniało mi się, że przecież to mogły być drugie ćwiartki i wtedy nikt, nie miałby objectiva w swojej stronie, no może jeden. A grając na długie krawędzie faktycznie byłoby znacznie bliżej i rajdy miałyby sens i szanse powodzenia.
Cofam zatem moje oskarżenia Oczywiście te tyczące się objectivów. Ludzie nie grający to nadal pały
Offline
Czy pytał was o coś ktoś kiedyś coś? Posklejajcie za mnie modele, napiszcie mi doktorat, jedźcie z uczniami na obóz i jednocześnie nie zwariujcie cwaniaki. Powiem dyplomatycznie: WALCIE SIĘ NIE MAM CZASU!
Offline
Ależ drogi Zielarzu, to wszystko jest jasne! Przecież wszyscy mamy za dużo figurek i do tego jeszcze często się od nas wymaga czegoś poza sklejaniem, malowaniem i graniem. Każdy z nas to rozumie!
Ale i tak ostatnie zdanie mojego poprzedniego posta pozostaje w mocy
Offline
Ech te Trolle. Szkoda że nie znoszę krasnali, bo zostałbym se zabójcą onych. Przez te Trolle zamiast grać w czołgi kleiłem czołgi. Wydusić dziadostwo!
Najgorsze jest to, że doszły już absolutnie wszystkie moje modele i nie mam żadnej wymówki (poza standardową NIE MAM CZASU). Niebawem coś Was spotka zatem.
Ostatnio edytowany przez Zielarz (2012-04-28 23:03:22)
Offline
Zaraz, w to się gra w 1:72?
Bo tak się składa że w tej skali posiadam amerykanów w ilości znacznej, pomalowanych nawet.
ADMIN: Polecam ten temat klik
Offline
Dziś z KvaNem rozegraliśmy Highway to Hell na 250pkt.
KvaN Pancer SS
Raziel Us. Infantry
Zaczęło się miodnie, mając więcej rekonów, obstawiłem swoją połowę stołu i w stylu amerykańskim, uważałem, że już wygrałem. Grę rozpoczęli Niemcy, którzy na stole mieli tylko snajpera. Johan nie marnował amunicji i postanowił zaczaić się na ewentualnych wrogów. W tym czasie oddział zwiadowczy jankesów, oraz M8 Greyhound wydarli do przodu. Amerykański snajper usiłował przestraszyć niemieckiego, ale bez skutku.
W kolejnej turze na pole wyjechał Tygrys, PzIV, oraz mały transporter z dowództwem. Zaczęła się strzelanina, padły pierwsze supreszjony i wylosowałem samolocik!
Normalnie ze szczęścia prawie nie wyskoczyłem przez okno. Akcja z samolotem była gwoździem programu. Na niebie pojawił się P37, uzbrojony po zęby, zatoczył koło i pikując niczym stalowy jastrząb, zaatakował stojącego na drodze Tygrysa. Dwie wystrzelone rakiety nie trafiły, a w turze Niemców, jakiś Hans z mmg wystraszył moje ptaszysko, które uciekło w chmury. Czułem się, jakby mnie ktoś po mordzie na trzaskał.
Później było z górki, za wszelką cenę starałem się dojść piechotą do objectivów wroga, dostając się pod krzyżowy ogień Tygrysa, trzech PzIV i nowo przybyłych mmg teamów. Moje papierowe czołgi zapalały się jak stogi siana. Tygrys zbierał mroczne żniwo, a ja nie miałem czym go ugryźć. P37 wrócił, ale jedyne co wskórał, to rozwalił pojazd z supreme command Niemców. Na domiar złego, moje rezerwy w sile M5 Stuart i M10 Wolverine zabłądziły gdzieś i nie dotarły na miejsce bitwy. Wystawiłem je w rezerwie, bo chciałem zagrać historycznie, wyskoczyć zza krzaka m-dziesiątką na tyły Niemiaszków i pokarać ich srodze, wyszło jak wyszło.
Koniec nastąpił w ósmej turze, kiedy to zaryzykowałem i pociągnąłem kolejny token, niestety, była na nim cyferka, która zakończyła bitwę i jankesi się wycofali.
Uwagi i spostrzeżenia:
Skrewiłem z samolotem, P37 miał osiem pocisków, a nie cztery. Po jego pierwszym ataku (bez znaczenia czy udanym czy nie) Niemcy powinni ciągnąć kanterek.
Po tym, jak został spinowany, też powinienem go odpinować kanterkiem.
Pogoniłem swoimi jednostkami, jak bym grał berserkerami Khorna z czterdziestki, hurraaa i do przodu, pod lufy czołgów. Zamiast tego, powinienem się zadekować z tyłu, zająć dwa objectivy i zmusić wroga do przyjścia.
Jednak piechota bez transportu to straszna kiszka w misjach, gdzie szybko trzeba pokonać duże odległości, a gra się tylko piechotą.
Mam tu kilka zdjęć, jednak zanim je pokażę, muszę małą legendę napisać:
Widoczna Pntera, Sherman, Kubelwagen i dwie maszyny z gry Infinity to objectivy.
Tygrys królewski to zwykły Tygrys, a PzIV bez schurzenów, ma schurzeny choć ich nie ma
Sorki za telefoniczną jakość.
P37 odpala rakiety i... i nic.
W polu oddział jankesów, otoczony i przygwożdżony. M5 płonie, wystartował z lasu, chcąc objechać Tygrysa od boku i zabrakło dwóch cali. Mimo to zdecydowałem się na strzał, ale cóż może takie małe działko, przeciwko takiemu pancerzowi. PzIV wykorzystały sytuację i M5 eksplodował.
Płonący pojazd dowództwa niemieckiego, to zasługa rehabilitującego się P37.
Końcowa scena, wszystkie istotne jednostki jankesów spinowane, wszystkie czołgi płoną, a Niemcy szykują się do ostatecznego natarcia.
Offline
Riddle me this... Riddle me that
Powiem szczerze, że co raz lepiej to wygląda
Offline
Dzięki Razielu, za bardzo udną i przyjemną rozgrywkę.
Ja dodam od siebie że samolot jest bardzo dobrą bronią psychologiczną, całą jedną turę poświęciłem aby pozbyć się tego ptaszyska.
A chłopacy z M5 Stuart i M10 Wolverine za długo zabwili przy hot dogach i niestety bitka nie była im po drodze. Moje wsparcie też się ociągało 2 tury z przyjściem bo chłopaki za długo zabawili na beer fest przy wurstach.
Offline
Rozegraliśmy z Czysem w Piątek "Hold the Line" na 300 pkt.
Moje Panzer SS vs Czysowa Brytyjska Piechota
Ciekawy scenariusz wymagający od atakującego dużej sprawności taktycznej. Obrońca zaczyna broniąc dwa objectiwy znajdujące się na jego połowie.
Oto arena naszych zmagań:
Deployment:
Pierwsza tura:
Ostrzał artyleryjski:
Powolne natarcie niemieckich sił zbrojnych:
Natarcie brytyjczyków:
Dalsze działania niemców:
Kontr natarcie brytyjczyków:
Udany ostrzał z artylerii zakończył służbę dzielnego Supreme Commandera sił niemieckich:
Nastąpiły kolejne straty po stronie niemieckiej:
Końcowy rozkład sił przed taktycznym odwrotem sił niemieckich:
Offline
Riddle me this... Riddle me that
Tu zaczynają się raporty z Battlegroup
Offline
Battlegroup Owerlord
Niemcy - Blackoutsystem & Teperak VS USA - Raziel (USdemoliszersandworlddestroyers)
19 sierpnia 1944 roku Francja, Normandia, okolice miasteczka Champfleur.
Godzina 17:46, dowódca niemieckiego zwiadu wraca z patrolu swoim wysłużonym transporterem, do sztabu znajdującego się w opuszczonej leśniczówce trzynaście kilometrów od miasta Alencon.
Arnold Schwartz donosi, iż zauważył w okolicy Champfleur kolumnę alianckich pojazdów, stojącą sześć kilometrów od miasteczka. Istotną informacją jaką udało mu się zdobyć był fakt, że pośród aliantów zauważył jeńców w niemieckich mundurach.
Godzina 22:30, sztab niemiecki przy Alencon otrzymuje potwierdzenie informacji z dowództwa generalnego, o obecności jednostki alianckiej w rejonie, której zadaniem jest odeskortowanie ważnych jeńców wojennych do Alencon.
20 sierpnia 1944 roku
Godzina 18:35, aliancka kolumna znajduje się w drodze do miasteczka Champfleur. Planowy czas przybycia, godzina 19:15, silne opady i wysoka wilgotność powodują, że błotnista droga przez miasto utrudnia poruszanie się pojazdom.
Jednostki niemieckie, na rozkaz dowództwa generalnego w Berlinie, przygotowują się do operacji "Przejęcie", mającej na celu odbicie jeńców z rąk aliantów i dokonanie jak największych uszkodzeń wśród ciężkich jednostek przeciwnika.
Jednostki niemieckie ukryte w budynkach, pojazdy zakamuflowane, pełna gotowość, zasadzka przygotowana perfekcyjnie.
Zwiadowczy M8 i M5 Amerykanów wjeżdżają do Champfleur, zacinający deszcz zniechęca dowódców pojazdów do wychylania głów na zewnątrz.
Aliancka kolumna wjeżdża do miasta, w jej skład wchodzą zdobyczne pojazdy niemieckie.
Dowódca Greyhounda wychyla się na zewnątrz aby zapalić, pali radzieckie "Mołotowy" więc załoga pojazdu nie toleruje palenia w środku. Dowódca zauważa ruch w oknie jednego z domów, ignoruje jednak ten fakt myśląc, że ma do czynienia z mieszkańcami miasta, którzy jednak zdecydowali się pozostać mimo toczących się tu niedawno walk. O tym, że Amerykanin się pomylił, przekonuje go świst granatu wystrzelonego z pancerfausta. Pocisk chybia, zwiadowca nerwowo chwyta mikrofon chcąc jak najszybciej poinformować resztę konwoju o obecności wroga.
Kierowcy dwóch amerykańskich ciężarówek zauważają eksplozję, usiłują umożliwić przejazd reszcie kolumny, jednocześnie dając znać pasażerom o kłopotach. Dwa oddziały niedoświadczonych rekrutów amerykańskich wysypują się z ciężarówek. W tym czasie, zdezorientowani kierowcy reszty pojazdów gwałtownie hamują.
Dowódcy M4 i M5 otrzymują histeryczny przekaz radiowy z pojazdów zwiadu, czołgi zajmują pozycję po bokach kolumny nie wiedząc, skąd mają spodziewać się ataku. Niestety, pozbawieni radia kierowcy innych pojazdów pchają się dalej do przodu, a gwałtowne hamowanie na błotnistym podłożu kończy się kilkoma stłuczkami.
Nagle dookoła rozpętuje się istne piekło, niemieckie moździerze dużego kalibru pokrywają skrzyżowanie ogniem. Jedna z amerykańskich ciężarówek zostaje rozbita i unieruchomiona, blokując tym samym drogę reszcie kolumny. Teraz już wszyscy są świadomi co się dzieje.
Kierowcy zwiadowczych wozów przecenili swoje możliwości, usiłowali przedrzeć się przez most i wyjechać z miasta północną dzielnicą, jednak nie spodziewali się natrafić na tak silne zgrupowanie jednostek wroga.
Pocisk kalibru 75 mm rozbija Shermana, niemiecki SdkFz wysadza swoich pasażerów, którzy przejmują kontrole nad dwoma ciężarówkami, wiozącymi niemieckich jeńców, w tym trzech generałów dowództwa SS.
Niemieccy żołnierze, pod osłoną ognia karabinów i pistoletów maszynowych, usiłują wyjechać prawą stroną drogi na pole, którędy zamierzają bezpiecznie wywieźć osłabionych i zrezygnowanych jeńców.
Na szczęście, z tyłu kolumny nadciągają posiłki alianckie. Dwa oddziały piechoty amerykańskiej skutecznie eliminują wrogie jednostki.
Tym czasem, na skrzyżowaniu trwają zacięte walki, niesprzyjająca pogoda i lejący zaciekle deszcz utrudnia wypatrzenie wroga.
Ze wschodu nadciągają niemieckie posiłki, alianci zdają sobie sprawę z faktu, że są otoczeni i postanawiają zawrócić kolumnę. Niestety, zator jaki tworzy się na wjeździe do miasteczka, skutecznie to uniemożliwia. Eksploduje M5, prawdopodobnie zniszczony przez niemiecką piechotę ukrytą za gęstym bocagne.
Myśliwy PzKpfw IV wypatruje ofiar w oddali.
Intensywność walk narasta, miasto staje w płomieniach, do walki włączają się kolejne oddziały SS i Wehrmachtu.
Amerykanom udaje się przejąć ciężarówki bez większych strat, siedzący wewnątrz skrępowani jeńcy nie reagują. Kierowcy usiłują jedyną możliwą drogą, przez grząskie pole uciec z powrotem na południe, i wywieźć cenny ładunek.
Kolejna fala niemieckich posiłków, pancerna pięść SS w końcu przebiła się przez błotniste pola, zajmując pozycje na wschód od głównej drogi. Pancerniacy ryzykując nierozważnie życiem uwięzionych w ciężarówkach jeńców, postanawiają je ostrzelać. Udaje im się oszołomić kierowcę wiozącego generałów niemieckich. Jego ciężarówka grzęźnie w błocie.
Związani walką na skrzyżowaniu, niemieccy żołnierze nie są w stanie przebić się w stronę cennych ciężarówek. Kij ma jednak dwa końce, aliantom taka sytuacja także nie pomaga w umocnieniu pozycji i osłanianiu odwrotu.
Kolejne oddziały amerykańskich rekrutów dołączają do walki, jednak zmasowany ogień niemieckich czołgów skutecznie utrudnia im kontratak.
Podjeżdżają dwa transportery Wehrmachtu, Niemcy ponownie przejmują kontrole nad ciężarówkami. Osamotniony, amerykański, lekki czołg, dzielnie stawia czoło przerażającej Panterze.
Widok na ogólny plan pola bitwy, robi wrażenie.
Niestety, starcie pozostaje nierozstrzygnięte, jak zwykle zabrakło czasu na dokończenie bitwy, a nieubłagany Czys z uporem maniaka starał się dać nam do zrozumienia, że zamyka klub i ma w poważaniu los niemieckich generałów.
Podsumowując, bitwa fantastyczna, scenariusz zakładał większy nacisk na sferę skradankową, jednak już w drugiej turze, odkryto zasadzkę i koniec końców doszło do otwartej konfrontacji.
Oczywiście po raz kolejny sprawdziło się, że aby zagrać sensownie i do końca w BGO potrzeba więcej czasu, lub należy zmniejszyć skalę zdarzenia, umniejszając tym samym jego atrakcyjność, no coś za coś.
Wypada znowu wspomnieć, że ta gra jest wybitnie widowiskowa, teren, duża skala modeli, pomalowane jednostki, efekty w postaci dymu, to wszystko sprawia fascynujące wrażenie, naprawdę miło się na to patrzy. Widać to szczególnie po zainteresowaniu osób, które przechodziły koło naszego stołu.
Dziękuję Blackowi i Teperakowi (tego ostatniego jakoś zniosłem na szczęście) za przybycie i stoczenie wspólnie kolejnego fascynującego boju. Proszę też Was chopaki o kilka słów podsumowania, trzeba jakoś zachęcić innych do BGO bo nie tylko na FoW i WH40K świat stoi.
PS. Wybaczcie jakość zdjęć, mimo wszystko telefon to nie aparat.
Do zobaczenia w następnym raporcie i zachęcam do tworzenia takowych.
Offline
Przepraszam za brak wypowiedzi do poprzedniej rozgrywki. Na osłodę zapodaję obrazki z naszej ostatniej potyczki, kiedy to wraz z Teperakiem podzieliliśmy się po połowie naszymi oddziałami i próbowaliśmy w ten sposób pokonać Turbo ETC Power Gamera Raziela - mimo to wszystko marność!
Zagraliśmy scenariusz Recce Screen z Overlorda. Przez 3 lub 4 pierwsze tury na stole szachowały się tylko oddziały Recce, następnie na pole bitwy wjeżdżać zaczęły pozostałe siły. Bardzo przyjemna zasada, która pozwala na rozegrania małej podjazdówki taktycznej jeszcze przed przyjazdem dużych dział - niewątpliwe alianci dobrze wykorzystali ten czas szybciutko zajmując 2 objectivy i fortyfikując się w nich.
Niemcy fortyfikują swój narożnik i wysyłają kolumnę pancerną z tank riderami w kierunku centrum oraz na flankę przeciwnika.
Alianci szybciutko zajmują dwa z trzech objectivów - zdolności prorocze mówią mi, że niestety Niemcom nie uda się odbić ani jednego już do końca gry
Alianci haniebnie wykupili w rozpisce planowane bombardowanie samolotem i nie wachają się go urzyć - pinują większość niemieckiego tałatajstwa przy wjeździe do centrum.
W międzyczasie z akcji zostaje wyłączone PzIV, które to skutecznie blokuje przejazd i wymusza na Niemcach karkołomne manewry między budynkami i bokażami.
Serca osiołków gubią rytm gdy na niebie pojawia się aliancki samolot - te małe plastikowe ludziki wiedzą, że twórcy gry nieprzemyśleli sprawy ognia Anti Aircraft i ich słynne działo 88 na nic się tu zda! Pozostaje zwyczajnie szczelać z karabinka w powietrze licząc na fart!
Drugi aliancki samolot przelewa czarę goryczy! Niemcy przegrywają na objectivy i morale
Jak zwykle pozostaje mi napisać, że Battlegroup jest świetną grą pod względem mechaniki (gry zapomnimy o nieszczęsnym AA fire ) oraz ładności na stole. Skala 1/72 jak zwykle cieszy oczy i portfel!
Powoli zbieramy siły na kolejne fronty - wschód na Kursku i Barbarossie, a także Polska na Blitzkriegu. Wiem, że jakieś osoby dopytywały się o system - zapraszam do kontaktu i podglądania naszych gier. Oczywiście chętnie rozjaśnimy wszelkie wątpliwości, odpowiemy na nurtujące pytania i nauczymy grać
Offline
Dzięki Black&Teperak za wspaniałą grę, w końcu udało nam się rozegrać całą bitwę, a jej wynik nie jest niewiadomą, jak było dotychczas.
Dla mnie to szczególna bitwa, ze względu na fakt, że udało mi się aż dwa razy wezwać lotnictwo (no i trzeci wymuszony), a jak wiadomo ześwirowany jestem na jego punkcie. Inna sprawa, że Mustang niewiele zrobił, co turę skutecznie przeganiany przez Johana ze Szmaiserem w dłoni
Również zapraszam wszystkich do oglądania naszych relacji i zainteresowania się systemem, który oprócz tego, że śmiesznie tani figurkowo, jest do tego naprawdę fascynujący zasadowo i klimatycznie.
PS. Zbieram już polskie wojsko do Blitzkriega, normalnie nie mogę się doczekać, jak zaszarżuję moimi ułanami na czołgi niemiaszków, oraz tej chwili, kiedy z krzaczorów wyjedzie tankietka i pozamiata wszystko na stole
Offline